środa, 20 lipca 2011

Płyniem

     Oj leci ten czas leci! Kto by powiedział, że poprzedni wpis naskrobałem całe dwa tygodnie temu! Co tu napisać? Może, że tak zapierdzielałem, że nie miałem czasu nawet na napisanie postu czy jednak zgodnie z prawdą, że więcej było lenistwa niż produktywności? (-;  Eee, tak źle nie było i coś tam powolutku ale jednak działam, tylko że akurat nie o wszystkim chcę pisać na blogu.
A co się działo? Chociażby to, że poprzez CS (więcej o nim tutaj i też tu) miałem przyjemność pomóc pewnej dziewczynie która mieszka 300km od mojego miasta, nigdy w moich rejonach nie była a chciała złożyć dokumenty na oba kierunki na które się dostała. Spędziliśmy razem 14 godzin ciągle coś robiąc, był też czas na zwiedzanie i relaks. Cieszę się, że się trafił taki dzień - dawno nie czułem takiej produktywności, nie pamiętam kiedy ostatnio tyle spraw udało mi się załatwić w ciągu jednego dnia.
   
     Kilka wniosków jakie mi się nasunęły po tym dzionku:
- poranne wstawanie rzeczywiście dużo daje - o 5:30 byłem już na nogach; nie było tak trudno wstać bo miałem świadomość, że muszę odebrać kogoś z dworca; okazuje się, że wstawać rano można, ale z motywacją do robienia czegoś a nie dla samego faktu (!)
- planowanie pomaga wykorzystać lepiej czas - zaplanowałem praktycznie cały dzień od godz. 5 do 24, myk-cyk rachu-ciachu i wszystko odfajkowane,
- dla lepszego samopoczucia dobrze jest przeplatać obowiązki i przyjemności - był czas na chodzenie po uczelniach, ale i na zwiedzanie, przejażdżkę jazdę na rowerach czy obiadek mamy (:

     Ostatnie dni to też niepomyślne zakończenie pewnej sprawy na uczelni, temat pominę bo nie wypalił... jakby się udał to byłaby niezła zmiana w życiu (;
Wybrałem się też do dyrektora oddziału w pewnej firmie, który przyjął mnie niespodziewanie dobrze - spędziliśmy 3h na luźnej rozmowie. Piszę o tym, by się zmotywować i wziąć do pracy, może w przyszłości jakieś praktyki by wypaliły, a branża (finansowa) również by mnie interesowała.
Kończę też powoli kurs na prawko a dokładniej jazdy i pewnie w piątek zapiszę się już na egzamin gdzieś pewnie na pierwszy-drugi tydzień sierpnia.
Cieszę się, że udaje mi się w miarę regularnie ćwiczyć w domu. Z bieganiem gorzej, przez 2 tyg. tylko 3 treningi. Nie wiem jednak co się dzieje, bo zamiast mieć więcej siły na wszystko to codziennie jestem śpiący i jakiś niemrawy. Żebym się jeszcze katował przy tych ćwiczeniach.. Nie wiem - braki w diecie, upały czy stare łóżko powodują, że często chodzę sflaczały? Dodać do tego jeszcze wakacyjne lenistwo i wiadomo jaka z tego będzie ogólna produktywność :/

     Pod koniec miesiąca zacznie się coś więcej dziać - jeżeli nie pojawią się nagłe przeszkody to pojadę do Niemiec na kilka dni na pewien zjazd spotkać się z grupą znajomych ze świata jak to robię od dwóch lat. Ciągle ciągnie mnie do stopa i tak też będę chciał pojechać.. Nie wiem czy da się dotrzeć z Polski pod samą Holandię w ciągu jednego dnia ale pewnie będę próbował :P Tak samo z powrotem tyle, że wtedy będę wracał z malezyjskim kolegą to zawsze we dwóch to raźniej/śmieszniej (:

     A tu przykład muzyki jakiej słucham podczas ćwiczeń w domowych warunkach. Pierwsza połowa to lekki kat, ale od 2:30 jest cudnie (-:

 

     Do następnego!
    

2 komentarze:

  1. Da się dojechać w jeden dzień z Krakowa do Amsterdamu, więc da się też do zachodnich Niemiec. Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za pocieszenie Michał! Druga sprawa jest taka, czy w końcu będę jechał.. okaże się niebawem.
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń