poniedziałek, 30 maja 2011

Napędzamy lokomotywę!

     Hejka w tą ciepłą, poniedziałkową noc. Nie wiem jak u Ciebie ale dookoła mnie w dzień 27C a mój termometr na słońcu pokazuje 42C. Ładnie. Aż chce się ...poleżeć ;) Nie wiem jak Tobie ale mi takie wysokie temperatury nie pasują zbytnio. Nie to, żebym się teraz usprawiedliwiał że czegoś nie zrobiłem, tak po prostu mówię :)
     Wracam powoli do świata samodoskonalenia i dzisiaj złożę kilka deklaracji by mi było łatwiej się ponownie wdrążyć i spełnić postanowienia. Czym się zajmiemy w tym tygodniu?

sobota, 28 maja 2011

Powrót po przerwie

      Witam Cię serdecznie po długiej, prawie 3 - tygodniowej przerwie. Miał być tydzień do półtora a tu proszę... Nie wiadomo skąd zrobił się koniec maja.
   Przyznam się szczerze, że zbieram się tydzień czasu na napisanie tego posta. Dzisiaj dzięki pewnemu wsparciu jednego kolegi postanowiłem w końcu siąść i to zrobić. Tak tak, ze wszystkim tak jest. Plany ma się super, tylko co do realizacji to nie wychodzi, póki się nie siądzie na dupie tudzież wstanie z łóżka i nie zacznie działać i robić czegoś. Dlatego siadłem, powiedziałem "nie ma przeproś, piszemy!" i jazda.
   Przerwa w pisaniu na blogu była, ale całe szczęście nie było przerwy w działaniu, w życiu. Oczywiście, nie byłem tak efektywny jakbym chciał i jakie zawsze są założenia, ale chciałbym byś drogi Czytelniku wiedział, że nie zrobiłem sobie wakacji i nie przebimbałem trzech tygodni. Przedstawię może najważniejsze punkty.

niedziela, 8 maja 2011

Przerwa techniczna

     Cześć. Nie spodziewałem się, że coś takiego będę musiał Ci powiedzieć, ale:
muszę sobie dać chwilę czasu na odetchnięcie od bloga.
Nie chcę teraz rzucać terminami, ale tydzień / półtora tygodnia brzmi jak wystarczający okres. Miesiąc czasu nieobecności w kraju zrobił swoje, mam zaległości i na uczelni i... po prostu w życiu.
   Teoretycznie mógłbym nic nie pisać o zaległościach i przerwie na blogu i udawać, że wszystko jest ok, ale nie chcę okłamywać ani Ciebie, ani przede wszystkim siebie. Co jak co, ale postanowiłem szczerze pisać o wszystkim, przyznawać się do sukcesów i porażek dlatego uczciwie przyznaję o chwilowej niemocy, jakimś marazmie w ogóle i niechęci do walki z rzeczywistością. Nie myśl jednak, że się poddaję! Chcę sobie wyprostować kilka spraw, a szczególnie tych związanych z blogiem - zarówno od strony technicznej jak i merytorycznej :) Dodatkowo realizuję wciąż swoje najważniejsze cele - chociażby wymieniam gorączkowo korespondencję mailową z zagranicą (kilka niezależnych spraw) i uwierz, mam dużo na głowie. Żeby nie było łatwiej to jeszcze w życie mi właśnie wchodzi pewna kobieta... Nie to, żebym był niezadowolony i narzekał z tego powodu, ale od połowy maja do końca czerwca będę miał okres na uczelni podobny do tego jaki miałem w styczniu i lutym (czytaj "jeden wielki zapieprz"), więc i czasu mniej na wszystko.

     Dzięki z góry za zrozumienie i mam nadzieję, że do zobaczenia niedługo!



    

wtorek, 3 maja 2011

Jak szukać noclegów i co z transportem we Włoszech? ...według LCL

     Ciao. Dzisiaj chcę dokończyć moje małe podsumowanie robione na przykładzie Włoch, dotyczące wyjazdów i podróży. Miało być również o pakowaniu, ale o tym zrobię następny, sobotni wpis. W poprzednim poście pisałem o pierwszym, przygotowawczym etapie wyprawy. Czas na dalszą część, która zresztą jest cholernie ważna i bardzo mocno powiązana z poprzednią. Powiem więcej, w moim przypadku zawsze finanse, transport i zakwaterowanie stoją na równorzędnym poziomie i przy planowaniu podróży wszystkie te aspekty mają tak samo silny wpływ na finalne decyzje. Oczywiście transport i noclegi też sprowadzają się do pieniędzy, dlatego trzeba kombinować jak tu zrobić by było i tanio i dobrze.
     Zanim przejdę do tematu zapytam - Ty też Czytelniku w ostatnich dniach jesteś jakiś 'nie-ten-tego'? Mam wielkie problemy ze skupieniem się i ogólnie z motywacją. Nie wiem czy to przez zmianę pogody, klimatu? Pomijam dzisiejsze opady śniegu ;-) Zauważyłem też u siebie taką dziwną tendencję, że jak wracam z zagranicy to mam kilka straconych dni, wszystko mnie wkurza, czuję się bezsilny i nie potrafię (nie chcę?) powrócić do polskich realiów. Niedobrze, że tak źle się czuję we własnym kraju. Cholera zamiast się cieszyć, że wracam do siebie to się męczę. Hmmm...