sobota, 28 maja 2011

Powrót po przerwie

      Witam Cię serdecznie po długiej, prawie 3 - tygodniowej przerwie. Miał być tydzień do półtora a tu proszę... Nie wiadomo skąd zrobił się koniec maja.
   Przyznam się szczerze, że zbieram się tydzień czasu na napisanie tego posta. Dzisiaj dzięki pewnemu wsparciu jednego kolegi postanowiłem w końcu siąść i to zrobić. Tak tak, ze wszystkim tak jest. Plany ma się super, tylko co do realizacji to nie wychodzi, póki się nie siądzie na dupie tudzież wstanie z łóżka i nie zacznie działać i robić czegoś. Dlatego siadłem, powiedziałem "nie ma przeproś, piszemy!" i jazda.
   Przerwa w pisaniu na blogu była, ale całe szczęście nie było przerwy w działaniu, w życiu. Oczywiście, nie byłem tak efektywny jakbym chciał i jakie zawsze są założenia, ale chciałbym byś drogi Czytelniku wiedział, że nie zrobiłem sobie wakacji i nie przebimbałem trzech tygodni. Przedstawię może najważniejsze punkty.
   Największym moim sukcesem jest niewątpliwie to, że wprowadziłem systematyczne treningi. Od około dwóch tygodni co drugi, max trzeci dzień robię sobie ćwiczenia w domu, powiedzmy coś na zasadzie siłowni. Gryfy, hantelki mam, do tego trochę pomysłowości i można ćwiczyć w pokoju (: Bardzo możliwe, że opublikuję niedługo ćwiczenia i kilogramy na jakich operuję. Muszę też koniecznie zrobić sobie zdjęcia do późniejszego porównania, jakkolwiek to brzmi :)
  Następna sprawa to bieganie. Od ponad tygodnia również co drugi dzień wstaję rano o 6.40, przebieram się w ciuchy sportowe, zakładam buty do biegania i lotka w trasę. Póki co biegam ok 40 minut (nie to że nie wytrzymuję, ale chcę stopniowo zwiększać czas), docelowo chciałbym ok 60 biegać. Tętno podczas runningu niskie - celem jest spalanie tłuszczu. W tym wypadku o wszelkie dokumentacje łatwo, bo mam pulsometr i programy do jego obsługi na kompie, do których po biegu przesyłam wszystkie dane więc w każdym momencie mogę sobie wszystko porównać.
   Porażki też się trafiły - przez ponad 2 tygodnie "załatwiam" sobie to, na co czekałem 3 lata, a co powinienem siąść i zrobić w jeden dzień. Chcę to w poniedziałek zakończyć... Mam nadzieję, że wszystko będzie ok a wtedy jest szansa że zacznę praktycznie nowe życie :) Szczegóły wkrótce.
   Bez bicia też przyznaję się, że nie wysłałem zaległej kasy Czytelnikom... Dobra wiadomość to taka, że jutro puszczę przelewy bo dostałe zwrot podatku z US i jest z czego zapłacić. Głupio mi z tego powodu, że tyle czasu się nie wywiązałem ze swojej obietnicy, ale przynajmniej muszę się przyznać do tego.
   Idzie sesja, będzie co robić. Ufff, trzymaj kciuki za mnie. Ja trzymam za Ciebie, dobry deal :)
   A w życiu prywatnym hmm... dziwnie. Jedno jest pewne, dużo się uczę.


Pozdrawiam i do poniedziałku!

4 komentarze:

  1. Hehe dobrze, że piszesz- lubię Cię czytać ;)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. no to gratuluję wytrwałości co do ćwiczeń, ja niestety zbyt zmęczona po pracy jestem by mieć siły na jakiekolwiek treningi ;/ na początku maja przez tydzień mi dobrze szło bo dzień w dzień ćwiczyłam (brzuszki i na nogi) a teraz kompletnie nic, ale mam nadzieję, że wkrótce wymyślę coś by to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No a myślałem, już że nie dostałem. Czekam na dotację jak można oczywiście i się załapię.

    Co do biegania, bieżnie ładnie staniały, warto to rozważyć bo już za 300zł można coś wyrwać i biegać nawet w pokoju :)

    Ja zrobiłem zęby, ale jeden to inwestycja nie udana. Ale zobaczymy jak to będzie po miesiącu. Jak na razie czuje dyskomfort językiem (za bardzo wypolerowany, za chude wypłonienie. A, że to dolna 1 to chyba sobie wyobrażasz...

    A już myślałem, że odżyję i zacznę dodatkowo handel na Allegro. Jak na razie wpadły mi kupony Ikea które sprzedałem.

    @Serafinia, na YT jest taka blondynka co ćwiczy hardcorowo. Pooglądaj ją może Ci się zachce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maju - Dzięki za słowa i za czyny, pomogłeś mi ruszyć.

    Serafinia - wiesz, też tak miałem, myślałem, że przez pracę nie mam siły do ćwiczeń. Okazało się, że przez brak ćwiczęń nie mam siły do pracy i życia!
    Pierwszy tydzień czy dwa zawsze będzie najgorszy, potem poleci z górki już.
    Pozwolę sobie skomentować Twój plan - dzień w dzień brzuszki i nogi to chyba jednak trochę za dużo i można się szybko wypalić.
    Hmm, coś wymyślimy by Ci pomóc :)

    Marcin - spokojnie, (już) panuję nad sytuacją :)

    Nie wyobrażam sobie biegania na bieżni, to kompletnie nie w moim stylu, ale dla 'wygodnych' to dobra oferta.

    Szkoda z tym handlem, ale ciągle trzymam kciuki, że będzie dobrze.


    Dziękuję Wam za miłe słowa, od razu mi lepiej, ruszam dzięki Wam dalej do działania!

    OdpowiedzUsuń