sobota, 30 kwietnia 2011

Jak zaplanować podróż? ...według LCL

   
     Witam serdecznie! Dzisiaj obiecane słów kilka o planowaniu wyjazdu i pieniądzach z tym związanych. Na początku zaznaczę, że cały post jest tylko pokazaniem jak JA podchodzę do tematu, masz na pewno swoje własne koncepcje i nie musisz wcale brać ze mnie przykładu. Zawsze jednak istnieje szansa, że przeczytasz tu coś ciekawego i poszerzysz, choćby nieznacznie, swoje horyzonty.

     Muszę się przyznać, że wyszedłem trochę z wprawy w pisaniu na blogu.
Nie mogę się skupić i siąść napisać od razu cały post, pisanie zajmuje mi półtora dnia. Do tego zapomniałem dać sobie terminu publikacji, co oczywiście nie pomaga w ruszeniu tyłka ehhh... No nic, wracamy do tematu.

     Gdy dowiedziałem się, że dostałem się z uczelni na ten 2 - tygodniowy program do Włoch, wiedziałem już, że spędzę tam trochę więcej czasu niż to jest wymagane. Od trzech lat, czyli momentu gdy zacząłem moje podróże staram się spędzić w danym miejscu trochę więcej czasu poza tym obowiązkowym, by móc coś po prostu zwiedzić. Nie stać mnie na podróżowanie 'ot tak sobie kiedy chcę', więc próbuję korzystać z każdej okazji - zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie nie wrócę do danego miejsca w najbliższych 5 - 10 lat lub... nigdy! Przykładowo 2 lata temu miałem 3 - dniowy meeting w Belgii z pewnej organizacji NGO. Zapytałem się tamtejszych znajomych czy bym przypadkiem nie mógł się chwilę u nich zatrzymać. Tym sposobem zostałem jeszcze 4 dni, przejechaliśmy wspólnie całą północną część Belgii, zajechaliśmy też na krótko do Francji i Holandii (nie, nie po zioło ;) W tamte wakacje dodatkowych kilka dni spędziłem w Niemczech z racji uczestnictwa w  2 - tygodniowych seminariach. Pół roku temu miałem możliwość odwiedzić kolegę w Oslo, który wcześniej gościł u mnie przez tydzień. Ja też zostałem u niego tydzień, dodatkowo postanowiłem przez następne 7 dni pozwiedzać pobliskie miasteczka i tym sposobem dojechałem aż do Lillehammer.

     Wracając do Włoch - tu postanowiłem dać ostro do pieca i spędzić w Italii dodatkowe 2 tygodnie hehe. Ogólnie temat jest bardzo złożony... Pewnie nie zdecydowałbym się na taki krok (na tak długi dodatkowy pobyt) gdyby nie miało być refundacji kosztów za podróż, jako że to unijny program. Limit na każdego uczestnika to 200€. Większość osób brała "normalne" linie lotnicze i za bilety płacili 200-300 €, a ja pomyślałem, że wezmę tanie linie (te akurat nie latają do Wenecji) a do miejsca docelowego dojadę tanimi pociągami. Tym samym zamiast polecieć do miasta na wodzie poleciałem... do Rzymu :D czyli 560 km dalej ;)



   Oki, konkrety... Każdy pomysł na wycieczki zaczynam od sprawdzenia stanu konta i/lub możliwości uzyskania pieniędzy w najbliższym czasie. Wiedziałem, że największe koszty - podróży, mają być oddane więc nie martwiłem się tak o to. Oczywiście 200€ nie miałem, ale rodzice zgodzili się pożyczyć mi tę kwotę :-) Akurat w marcu złapałem pewną pracę, kupiłem kilka rzeczy na wyjazd i na kieszonkowe miałem te 300 zł hehe. A co tam, wystarczy! Wiedziałem też, że będę miał 400 zł ze zwrotu podatku jakoś w maju, zawsze to lżej na psychice. Szczerze, to jeszcze rodzina wcisnęła mi (pożyczyła) 500 zł tak bym miał na wszelki wypadek, co okazało się dobrą decyzją... Jeżeli chodzi o jedzenie to w Polsce kupiłem tradycyjnie zupki - 12 sztuk, budynie - 4, trochę kaszy manny na wodę - 4, wziąłem też 2 gulasze angielskie i 2 pasztety. Oczywiście miałem zamiar spróbować kuchnię włoską ale nie szykowałem na to specjalnie pieniędzy.
    
     Ostatecznie wziąłem ze sobą, na miesięczną podróż po Włoszech, równe 300€. Cała kwota w gotówce, nie miałem przy sobie żadnych kart. Kolega z którym podróżowałem za to odwrotnie - miał tylko kilka euro i specjalnie przygotowaną na wyjazd kartę debetową z 500 € na koncie. Wydaje mi się, że optymalnym wariantem jest posiadanie i gotówki i karty - w przypadku utraty portfela nie tracimy tak dużo gotówki, a znowu za pomocą karty nie wszystko kupimy.
Może te moje 300 € to i mało, ale pamiętaj, że przez 2 tygodnie miałem zapewniony nocleg i wyżywienie. Przywiozłem 60€ :-) Wydałem 240, z czego ok 130 poszło na transport (105 refundowane, 25 na prywatne wyjazdy typu 3 - dniowy bilet na komunikację w Rzymie, bilety po Bolonii, wizyta w San Marino czy przejazdy po Anconie). Jeżeli dostanę rzeczywiście refundację za bilety to całkowity koszt, łącznie z wszystkimi przygotowaniami, wyjdzie maksymalnie 700 zł. W następnych wpisach wyszczególnię koszty.

   Kiedy wiem jakimi funduszami dysponuję kalkuluję jak długi powinien być mój pobyt. Czynników mających wpływ na to jest wiele: finanse, uczelnia, praca, transport, miejsce w które jedziemy, zakwaterowanie, rodzina, święta. Na uczelni względny luz, dogadałem się z prowadzącymi, pracy nie mam i urlop robię sobie kiedy chcę :-) , nie ciągnie mnie też by szybko wracać do rodziny czy na święta wielkanocne. Dla mnie najważniejsze było wybranie miejsc do których chciałbym pojechać i znalezienie sposobu jak się najtaniej tam dostać. Albo i odwrotnie - znalezienie taniego biletu lotniczego i sprawdzenie jakie miejsca mogę po drodze zwiedzić :-) Zaryzykowałem i wymyśliłem, że tydzień przed programem zacząłbym swój trip od Rzymu, potem Florencja, Bolonia, aż do miejsca zbiórki - Wenecji. Dlaczego akurat od Rzymu? Planując każdy wypad mam otwarte googlowskie mapy oraz strony dwóch przewoźników: Wizzair'aRyanair'a. Równolegle sprawdzałem do jakich miast latają te linie i co dany wybór mi oferuje. Pomijam już z jakiego miasta leciałem z Polski, czy to Gdańsk, czy Poznań, Wrocław, Katowice a może Warszawa - trasy są bardzo podobne. W praktyce jako punkt docelowy mogłem wybrać Bergamo (Mediolan), Forli (Bolonia) lub Fiumicino/Ciampino (Rzym). Pierwsze dwa miasta nie oferowały zbyt dużych możliwości podróżowania, a Rzym wręcz przeciwnie. Inną sprawą było to, że akurat w wybranych przeze mnie dniach przylotu i odlotu Rzym miał najlepsze ceny więc dużego wyboru nie miałem. Jako ciekawostkę dodam, że jeżeli kupowałbym bilet tydzień później to wziąłbym jednak lotnisko w Bergamo, okazało się, że wtedy bilety z wliczonym bagażem kosztowałyby mnie tylko 220zł...
   Poniżej na mapce przedstawiam trasę jaką zrealizowałem. Różniło to się delikatnie od planu - w drodze powrotnej chciałem pominąć Bolonię i wcześniej skręcić od Ferrary do Rimini ale miałem kilka problemów w międzyczasie. Tę część od Wenecji na północ spędziłem w ramach programu z uniwerku:



     W następnym poście, który pojawi się trzeciego maja, napiszę co spakowałem, co się okazało nieprzydatne a czego mi zabrakło, o tym gdzie i u kogo spałem - spałem po ludziach a nie w ho(s)telach - w jaki sposób znalazłem stosunkowo tani hotel we Florencji oraz jak podróżowałem po Włoszech i ile to wszystko mnie wyniosło.

     Na koniec dzisiejszego wpisu poruszę jeszcze jedną sprawę - wypłaty kar :-) Jako, że bloga obserwuje coraz więcej osób to suma ewentualnych kar rośnie i chciałbym by ten temat pozostał jasny. Proszę, by w przyszłości po każdej mojej ewentualnej porażce osoby będące w grupie "obserwujących" zainteresowane odbiorem "prezentu" (w sumie nie każdy może być zainteresowany odbiorem pieniędzy) napisały do mnie maila (letschangelife małpa gmail.com) lub po prostu wyraziły chęć odbioru kasy pod danym postem w komentarzu w ciągu trzech dni od pojawienia się tegoż posta. Moim zamierzeniem jest odwdzięczenie się w taki a nie inny sposób Internautom, którzy czytają mojego bloga i przez sam ten fakt wspierają mnie w realizacji moich celów. Nie chciałbym by doszło do tego, że ktoś dodaje bloga do obserwowanych, znika i czeka aż pieniądze będą same wpływać na konto ;-)
Od informowania mnie zwalniam użytkownika "Mirosław", który poprosił o przekazywanie pieniędzy z ewentualnych  kar na cele dobroczynne.
     Daję sobie termin do wypłacenia pieniędzy - łącznie z poprzednią karą 90 zł - do najbliższego piątku.

   Jeżeli masz, drogi Czytelniku, jakieś pytania odnośnie dzisiejszego wpisu, proszę napisz je w mailu czy po prostu w komentarzu, postaram się pomóc.

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia we wtorek!

3 komentarze:

  1. Włochy są cudowne :) Świetny trip.

    Co do kasy to ja mimo wszystko polecam kartę. Po Indiach na przykład bałbym się łazić z kasą na cały miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Maju!

    Z pieniędzmi to zależy gdzie jedziesz i ile Ci ich potrzeba. Wystarczające dla mnie 300€ we Włoszech ma wartość naszych 300zł, ta gotówka nie robi wrażenia na ludziach, nie odczuwałem dlatego żadnej presji. Portfela zresztą nie pokazywałem :)

    Druga sprawa, że we Włoszech czułem się dużo bezpieczniej niż w Polsce..

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieniądze to faktycznie dość dramatyczna kwestia, lepiej jest dowiedzieć się wszystkiego o miejscu do którego zmierzamy. Dobrze jest zajrzeć na jakiś portal na którym są wszystkie niezbędne informacje jak np. czy używanie kart kredytowych jest możliwe, a jeżeli nie, to czy dostępne są bankomaty lub korzystanie z jakiej waluty jest najbardziej opłacalne. Najbardziej przypadł mi do gustu ten portal http://www.travelin.pl/panstwa bo można tam znaleźć info jak np. powiązanie państw z regionami i miastami co umożliwia zapoznanie się z najważniejszymi atrakcjami turystycznymi oraz wybranie spośród nich tych, które są najciekawsze.

    OdpowiedzUsuń