niedziela, 6 lutego 2011

Powoli i byle do przodu? Niekoniecznie.

     Hej. Piszę z jednodniowym opóźnieniem ale mam nadzieję, że to ostatni raz.
Hmm, źle powiedziałem - to ostatni raz kiedy piszę post innego dnia niż obiecałem Tobie i sobie samemu. Jedynie jakaś "klęska" typu odcięcie prądu czy, odpukać, poważna choroba zwalnia mnie z nienapisania następnego postu w obiecanym czasie. Czyli mamy już następne postanowienie, a skoro ono jest to niech będzie i kara. Jaka? Chyba Czytelniku już się powoli domyślasz :)

   Wybieram tę najbardziej dotkliwą dla mnie - finansową. Za każde jednorazowe niespełnienie wyślę przelew na znaną z poprzednich postów kwotę wszystkim, którzy obserwują mojego bloga (wg stanu na dzień w którym miał się zjawić mój następny post) a zatem w jakiś sposób pomagają mi w realizacji celów. Bardziej się staram gdy ktoś widzi moje działania bo przecież "kicha będzie przed ludźmi". Co z tego, że póki co anonimowo. Niech to będzie jedna z form odwdzięczenia się.
     Jak pisałem ostatnio zrobiło się u mnie relatywnie luźno więc widzę po sobie, że odpuszczam lekko - a jeżeli nawet nie odpuszczam to nie daję z siebie tyle, ile mogę. Co z tego, że ciągle idę do przodu skoro nie pożytkuję swojego czasu w lepszy = wydajniejszy sposób. Wolę tracić czas w internecie na pierdołach niż np. wziąć się za moje następne cele. Ok, wiem że jestem uzależniony od internetu ale bez przesady, nie po to tworzyłem bloga by teraz się opiepszać kiedy tylko znajduję chwilę czasu. Koniec.
   Właśnie, chcę się podzielić pewną informacją - zauważyłem u siebie coś takiego, że jak mam na prawdę dużo spraw do załatwienia to jakimś cudem udaje mi się za wszystko zabrać i praktycznie wszystko zrobić co mam do zrobienia. Pokazuje to aktualna sesja i po 3 kolokwia/zaliczenia DZIENNIE oraz inne okresy w moim życiu kiedy to miałem ogromny natłok spraw. Wtedy, kiedy nie mam dużo załatwiania czy nauki i automatycznie więcej wolnego... po prostu marnuję czas! Czuję się swobodnie, nie mam psychicznego dyskomfortu i chyba pod- i świadomie wiem, że mogę wyluzować. Nie chodzi o to, że jestem leniem, ale o to by ten wolny czas lepiej wykorzystać chociażby na te rzesze pomysłów i planów które mam. Moi znajomi albo nie są świadomi, że po prostu tracą czas w okresie "międzysesyjnym" albo nie mają tego zjawiska co ja. A jak to jest u Ciebie?

     Ten tydzień jest dla mnie ważny z kilku powodów:
- praktycznie ostatnie zaliczenia na uczelni
- będę miał więcej czasu dla siebie i dlatego chcę zacząć realizować następne plany
- szykuje mi się walka o zaległe pieniądze
   By zbytnio nie przedłużać - w czwartek (pamiętajcie o moim nowym postanowieniu pisania na czas!) chcę napisać, a zatem obiecać sobie, o realizacji nowych znaczących planów w moim życiu.
   Jeżeli chodzi o walkę o pieniądze... Mówiąc w skrócie to pracowałem u znajomego. Dokładnie, nie miałem umowy - znaczy się miała być bo taka były ustne ustalenia. Czas pracy nie był długi bo ok 1,5 miesiąca, ale średnio co 2-3 dni. Do tej pory, prawie 3 miesiące od zakończenia "pracy", nie mam pieniędzy. Jeżeli kasy jutro nie będzie to oznajmiam piepszonemu "koledze", że kieruję sprawę do sądu. Mam nadzieję, że będziesz wtedy trzymał za mnie kciuki, choć wolałbym dostać kasę jutro (1500zł - wiem, że śmieszne, ale nie gdy się ma 300zł swoich pieniędzy na koncie), a jak nie to będę chciał działać. Patrzyłem już wstępnie na internecie i widzę podzielone opinie - i jest szansa na odzyskanie kasy i nie ma. W zasadzie wszystko jest na moją korzyść - mam zapisane dni i miejsca gdzie pracowałem, kilku świadków a brak umowy był spowodowany tylko niewywiązaniem się pracodawcy z ustaleń. Jeżeli dojdzie do procesu to będę tu pisać dokładnie jak się rzeczy mają, może komuś się przyda choć lepiej żeby nie... No nic, nie ma co wybiegać w przyszłość, mam nadzieję, że się dla mnie wszystko dobrze skończy, bez tracenia czasu i pieniędzy na adwokatów. Jeżeli ktoś ma jakieś sugestie w tej sprawie to chętnie wysłucham (najlepiej mail na letschangelife małpa gmail.com).
     Widzimy się zatem w czwartek wraz z nową dawką informacji i nowymi planami.

     Na koniec podzielę się nutką, przy której lubię ćwiczyć, wstawać i która ogólnie motywuje mnie do działania i niesiedzenia w miejscu... Może i Tobie się spodoba i dostaniesz kopa do działania. Przyznam, że często słucham tylko do 2:12 - najlepszy fragment :)   Trzymaj się!

5 komentarzy:

  1. Jak coś, poformuj mnie na czacie, to wypije albo zjem ciastko za 50% tego piątaka oczywiście za twoje cele :) (nie mam aktywowanej tej bankowości jak wiesz - odsetki liczę sam ;p i co miesiąc sprawdzam z wyciągiem przy wpłacie).

    Też jestem trochę uzależniony, ostatnie 2 dni zleciały mi na pomaganiu innym, ciągle ktoś coś chciał, jak nie na skype ktoś z rodziny to na gg. Spróbuj tego:

    "Nie mogę Ci pomóc ponieważ w tej chwili zajmuję się sprawami, które są dla mnie absolutnym priorytetem. To wymaga ode mnie sporego zaangażowania."

    Ja niestety nie zawsze mogę użyć, bo albo ważni znajomi albo pół wypłaceni klienci (wykonane projekty np. pisze mi taki, że zdjęcia mu nie działają w szablonie - a nie zna podstaw html i masz kwiatek :P)

    1,5k nie jest śmieszne, ja pamiętam prawie każdą dychę która zbudowała mój portfel. Gdybym tyle wyklinał do końca roku nawet to będzie ok :)

    Walcz o nie, nic tak nie denerwuje jak praca za darmo. Nawet jak by to było 150zł, to dla zasady!

    Np. dziś tłumaczyłem komuś godzinę o hf a on specjalnie nie zapisuje się z polecenia - można się załamać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Marcinie, już prawie czuję to ciacho jakbym sam je jadł hehe.

    Jeżeli chodzi o te rozchwytywanie przez innych to u mnie to norma akurat, pełnię pewne funkcje na uniwerku i sporo telefonów, maili, wiadomości na gg dostaję. Do tego nic nie mam bo sam chcę się tym zajmować. Na szczęście też nauczyłem się kulturalnie odmawiać i nie tracę czasu na ZBĘDNE rzeczy - wiadomo czasami jest coś ważnego ale trzeba jak piszesz priorytety sobie nadawać.

    No właśnie, ta kwota jak na część kraju gdzie mieszkam to sporo kasy. Mam to samo podejście - walczyć nawet dla zasady. Jestem świadomy, że mogę nawet teoretycznie w sądzie dostać karę, ale "kolega" dostać może kilka razy więcej niż jest mi dłużny. Nie jestem zawistny, chce tylko pokazać, że nie powinien jeden drugiego robić w konia. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.

    A odnośnie hf - mam rozumieć, że ktoś przyszedł i Ci zawraca głowę a i tak nici ze współpracy??

    OdpowiedzUsuń
  3. No ostatnio to mam wrażenie, że żyję dla innych nie dla siebie :/ i wstaję tylko po to by inni coś zrobili lub czegoś się odwiedzili / rozwiązali problem. Ale postaram się to zmienić :/

    Zmarnował mi czasu sporo, i nic z tego nie będę miał. A powinienem 20% (on nic by nie stracił). Nie lubię takich akcji, bo nic tak nie denerwuje jak tłumaczenie obcej osobie za darmo. To nawet podpisuje się pod to wyżej co pisałem. Kto mi odda 2h życia? :( ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby pisać koniecznie wtedy, kiedy sobie zaplanujesz :) Żeby nie wyszło z tego "coś na siłę"

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo słuszna uwaga Bartku! Ustalanie terminu dla samego faktu ustalania mija się oczywiście z celem.

    Nie napisałem o tym, ale u mnie jest tak, że najpierw planuję o czym chcę napisać, potem patrzę w kalendarz kiedy jestem w stanie to zrobić i dopiero wtedy ustalam konkretny dzień, stąd jestem pewny co do dokładnej daty. Przez takie postanowienia chcę się stać bardziej regularny w działaniach i odpowiedzialny za to co mówię. Dzięki za komentarz, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń